Z licznych oblężeń, które Zamość wytrzymał najpamiętniejszem jest oblężenie go przez Bohdana Chmielnickiego w roku 1648 zanotował „Przyjaciel Ludu, czyli tygodnik potrzebnych i użytecznych wiadomości” z 24 sierpnia 1839 roku, który ukazywał się w Lesznie nakładem i drukiem Ernesta Gunthera. W spisie rzeczy w Tomie pierwszym roku szóstego zawartych na stronie 57 widnieje rycina Zamościa, a na kolejnych tekst o starożytnym siedlisku potomków Floryana Szarego podający szczegóły oblężenia, wyjęte z współczesnego rękopisu.
(…) daremna Kozaków była furya, już czas nie po temu był dobywać fortecy, dzień 4 listopada jak pod Zamość podstąpili, mrozy i tumany wielkie, nie podobno było aproszów kopać. Zatem w kozackiem wojsku echo poszło, że się Zamość chce okupić. Chmielnicki chcący doświadczyć prawdy, wyprawił posłów, i list pisał, zaleciwszy posłom, żeby się informowali o potencyi fortecy i o zamysłach broniących się. (…) Zatem dano z burzących armat ognia; to było hasło do zaczęcia szturmu (…) taki był z obu stron ogień, iż dzień mglisty rozjaśniał. (…) z polskiej strony tego dnia siedemnastu zginęło; Kozaków siła poległo w otwartym polu, z gołemi piersiami szturmujących od rana aż do wieczora. (…) Chmielnicki nie mógł spać dla myśli różnych widząc, że ciężko dobyć Zamościa, a odstąpić hańba; po tak wielkich sukcesach, jedna mu się forteca oparła. Próbował ponoć chłopów okolicznych namówić, aby zmyślili, że z niewoli kozackiej uszli i schronienia w twierdzy szukają, a wpuszczeni za mury podpalili miasto lub choć zbuntować tam obecnych i do ucieczki z miasta namówić. Bezskutecznie jednak. Posłał więc trębacza z listami donosząc, że elekcya skończyła si, gdzie i Kozacy, jako tejże ojczyzny synowie, dawali na króla Kazimierza głosy (…) aby Zamość bramy otworzył, jako swym przyjaciołom życzył po przyjacielski, nie przywołując Kozaków w desperacyą, do dobycia zamku. (…) przyjąwszy trębacza z listami do Zamościa i onego udarowawszy i uczęstowawszy odpisano Chmielnickiemu Dziękują tu będący w Zamościu J panu Chmielnickiemu, że gdy poczta nie mogła przejść dla rozruchów wojennych, nowiny z Warszawy trębacz wojskowy nam komunikował. Mamy i my z Warszawy, że Jan Kazimierz obrany zgodnie królem, ruszył do Zamościa dla uspokojenia tych kłótni wojennych (…)
(…) król (…) wyprawił Jakóba Smiarowskiego (…) z oznajmieniem, że królem został Jan Kazimierz. (…) Śmiarowski mile przyjęty od Kozaków, bo już słoty, zimna i głód Kozactwu dokuczały. Przyniósł wiadomość, że na odsiecz Zamościa spieszy sam Jeremiasz Wiśniowiecki, co Kozacy usłyszawszy przyjęli ochoczo i częstowali Śmiarowskiego i przez niego deklarowali, iż zasługując się na łaskę królewską Chmielnicki, ruszy się stąd z wojskiem, a kazawszy z armat dać ognia od oblężenia Zamościa odstąpił. Skoro się ruszył, zebrawszy się Polacy i cokolwiek jazdy było w Zamościu, z tyłu atakowali Kozaków, od rabunków opędzili (…) Po odejściu spod Zamościa Kozaków, uwolnieni od oblężenia, co żywo z miasta wychodzili (…) Bogu czynili dzięki Te Deum Laudamus śpiewając w kolegiacie Akademii zamojskiej
Więcej w cytowanym tygodniku.