Historia znikania
(recenzja książki Filipa Springera „Miedzianka. Historia znikania”)
Miedzianka to niewielka wieś w województwie dolnośląskim położona na północno-zachodnich stokach wzgórza Miedziana Góra. Miedzianka nie zawsze była zapadłą wsią, jej stan faktyczny w żaden sposób nie odzwierciedla bogatej 700-letniej historii górniczego miasta. Niegdyś prężnie rozwijające się miasteczko z własnym browarem, gospodą, papiernią, zakładem kamieniarskim oraz warsztatami rzemieślniczymi. Dzisiaj Miedzianka to miejscowość licząca niespełna 100 mieszkańców zgromadzonych w kilkunastu domach otoczonych pozostałościami z wyrobisk oraz ruinami jednego z piękniejszych śląskich miast. Dlaczego Miedzianka przestała istnieć? Odpowiedzią na to pytanie jest reportaż Filipa Springera „Miedzianka. Historia znikania”.
Filip Springer to polski reportażysta, publicysta oraz fotoreporter. Pomimo młodego wieku Springer może pochwalić się współpracą z największymi dziennikami w kraju oraz publikacjami w opiniotwórczych, poczytnych tygodnikach. Reportaż „Miedzianka. Historia znikania” to debiut literacki Filipa, wyróżniony wieloma nominacjami do prestiżowych nagród m.in. finał Literackiej Nagrody Nike 2012 oraz finał Literackiej Nagrody Gdynia 2012.
Reportaż Filipa Springera opisuje dzieje Miedzianki od pierwszej wzmianki o miejscowości z początku XIV w. do czasu upadku miasteczka kiedy wyjechał ostatni transport rudy uranu do ZSRR. Odtwarzając historię Miedzianki, Springer wykazuje się nie tylko sprawnym warsztatem dziennikarza, ale również historyka. Znakomicie opracowana faktografia wraz z podaniem dokładnych dat sprawia, że przekaz jest wiarygodny, natomiast historia miasteczka zostaje mocno osadzona w konkretnym miejscu i czasie. Gołym okiem widać ogrom pracy jaki autor włożył w przygotowanie materiału na reportaż. Sam Filip Springer określił siebie mianem „domorosłego archeologa”, z czym trudno się nie zgodzić, bowiem tak jak archeolog detal po detalu cierpliwie i pieczołowicie odkrywa przykryty warstwą kurzu i ziemi obraz dawnej Miedzianki.
Staranność Springera przejawia się także w mnogości przywołanych w reportażu niuansów. Są to z pozoru nieistotne elementy, jednak to właśnie te drobne szczególiki urozmaicają lekturę oraz wprowadzają w atmosferę lat minionych. Wyznając zasadę – klimat miejsca tworzą ludzie, Springer „ożywia” reportaż poprzez wplatanie zabawnych anegdot oraz przedstawianie losów mieszkańców dawnego Kupferbergu. Posługując się oczami różnych ludzi, obraz Miedzianki zostaje przedstawiony z wielu perspektyw.
Tak jak każda miejscowość, tak i Miedzianka miała swoje wzloty i upadki. Rozwój miasteczka od samego początku uzależniony był od wydobycia kruszców z pobliskiej Miedzianej Góry. Reportaż Springera znakomicie przedstawia zmienne nastroje w Miedziance na przestrzeni wieków. W czasach prosperity w Miedziance słychać było dochodzący z gospody gwar tłoczących się ludzi oraz odgłos nalewanego do kufli słynnego lokalnego piwa – „złota z Miedzianki”. Kiedy zbliża się wojna, radosny gwar zastępuje słyszalny już z oddali złowieszczy wojenny pomruk nadchodzącej zza gór bestii.
Reportaż wyróżnia się doborem starannie wyselekcjonowanych faktów oraz analitycznym zacięciem. Springer przedstawia dowody, analizuje fakty, jednak pod żadnym pozorem nie narzuca czytelnikowi swojej własnej interpretacji. Czytelnik może sam ocenić, czy upadek Miedzianki z powodu rabunkowej gospodarki złożami uranu był spowodowany rozmyślnie z premedytacją, czy był to tylko jeden z wielu przejawów wyścigu zbrojeń między mocarstwami.
O ile Springer wykazał się warsztatem dziennikarza i historyka, o tyle nie popisał się warsztatem pisarza. Najsłabszą stroną reportażu jest język – surowy i na dłuższą metę męczący. Styl pisania przedstawia się nazbyt chaotycznie. Pochwaliłem autora za przedstawienie obrazu Miedzianki z wielu perspektyw, jednak środki jakimi to osiągnął nie świadczą o wysokim kunszcie jego pisarstwa. Przeskakiwanie z wątku na wątek jak z kwiatka na kwiatek, potęguje wrażenie chaosu, przez co książka wiele traci na atrakcyjności jej formy.
Co więcej, pojawia się problem z samą narracją. Przytaczane losy mieszkańców chociaż starannie dobrane i interesujące, podane są w sposób mało interesujący. Brakuje napięcia, tajemnicy lub przyśpieszenia akcji, słowem czegoś co sprawia, że pielęgnowany jest głód czytania. Z powodu braku wyrazistych charakterów, książkę czyta się bez jakiegokolwiek zaangażowania emocjonalnego. Być może zawinił pośpiech autora – Filip Springer sam przyznał, że reportaż napisał zaledwie w kilkadziesiąt dni. Pisanie „na żywioł” wykluczyło zbudowanie przemyślanej konstrukcji książki.
Podsumowując, „Miedzianka, Historia znikania” pióra Filipa Springera to bez wątpienia interesująca pozycja ze względu na sam temat, reportaż odstaje jednak pod względem warsztatu pisarskiego autora. Nawiązując do teorii hilemorfizmu Arystotelesa, książka Springera wyróżnia się materią, jednak pod wieloma względami ustępuje formą, dlatego zdecydowanie odradzam lekturę językowym estetom.
Piotr Młynarski
DKK Zamość