Był ostatni dzień maja. Przekwitły bzy i kasztanowce. Wspominaliśmy miasto, które trwa nieprzerwanie od 444 lat. Nie wszystko jest, jak było, ale jest pamięć i my ją pielęgnujemy. Wędrowaliśmy niewielką grupą… od Akademii Zamojskiej przez dawny ogród przyrodniczy zlokalizowany niegdyś przy kościele św. Katarzyny. Zatrzymaliśmy się na chwilę na Rynku Solnym, by później przez ulicę Pereca i Bazyliańską dojść do Srebronia. Przy Centralce wspominaliśmy Leśmiana i smak cebularzy. Leśmian został w Zamościu już tylko w pamięci niektórych, ale smak cebularzy był tego dnia wręcz namacalny. Czy nasza chęć smakowania ich była tak intensywna, czy też wydarzyło się coś magicznego – nie wiem. Dane nam było skosztować tego zamojskiego wypieku. Niespodziewanie przyszły do nas w pięknym koszu prosto z Restauracji Renesans. Nasyceni smakiem i zapachem poszliśmy dalej. Ulicą Kościuszki przez Rynek Wodny, z krótką wizytą u Dusiołka i Bajdały, przez Moranda, zakamarki i podwórka, Kolegiacką, przy Katedrze, przez Żeromskiego, zakamarki i podwórka, ku podcieniom na Staszica i z finałem przy Ratuszu…

Spacer sentymentalny z udziałem Piotra Szewca, Zbigniewa Chojnowskiego, Jarosława Petrowicza, Henryka Szkutnika, Barbary Kotyły, Urszuli Solskiej, Marzeny Marioli Podkościelnej, Marii Fornal, Agnieszki Pieli, Marka Kołcona, Piotra Bartnika i moim miał swój niepowtarzalny klimat. Słuchaliśmy, czytaliśmy, wspominając… co jest, a czego nie ma (czasem odwrotnie).

Zobaczyliśmy całkiem sporo. Tego dnia miałem przyjemność czytać fragmenty z twórczości Piotra Szewca, przy Rynku Wodnym wsparł mnie w czytaniu dr Jarosław Petrowicz. Szliśmy za słowem, zdanie po zdaniu…

Oko Miasta – kopuła ratusza – widzi wszystko. Chcielibyśmy zobaczyć ułamek tego, co ona widzi. (…) Piotr Szewc. Zagłada

 

Piotr Piela

Fot. Agnieszka Piela/Piotr Piela