Słowo i obraz – to one gościły na ostatnim spotkaniu jakie miało miejsce w zamojskiej bibliotece (12 maja 2023 roku). A wszystko to za sprawą promocji najnowszej publikacji pt. „Sekretne przejścia”, wydanej przez Książnicę Zamojską. Powstała ona dzięki współpracy dwóch osób, znanego prozaika, eseisty, poety Piotra Szewca oraz zamojskiego artysty malarza i fotografa dokumentalisty Henryka Szkutnika. Pierwszy z nich swoje myśli, obserwacje, emocje opisuje raz poetycką prozą, raz prostym, na pozór minimalistycznym, wręcz odpoetyzowanym wierszem. Drugi z kolei opowiada rzeczywistość obrazem, a jego malarstwo – rzec by można – dopiero w duszy wrażliwego odbiorcy zamienia się z milczącej w niemilczącą poezję.
Wszak to promocja książki, nie mogło na spotkaniu zabraknąć obu autorów. Nie brakowało też publiczności, co od razu zauważył i z właściwym dla siebie poczuciem humoru skomentował (ale się ich naszło) mistrz od wycierania pędzla o płótno. Rozmowę prowadziła, debiutująca w tej roli w zamojskiej bibliotece, Kamila Niemczuk.
„Sekretne przejścia” jest zbiorem 32 wierszy, z których większa cześć napisana została w ostatnim czasie i ukazują się po raz pierwszy. Dopełnieniem są utwory z lat wcześniejszych, wybrane przez autora nieprzypadkowo, bo opisują miejsca (choć już nieistniejące) i postaci (choć już nieobecne) ale wciąż jemu bliskie i koniecznie stąd: z Zamościa, Czołek, Horyszowa Polskiego… Pisaną zawartość książki uzupełniają ilustracje – obrazy wspomnianego Henryka Szkutnika.
Jak oceniają to połączenie obaj autorzy? Znam obrazy Pana Szkutnika i wiem, że są niesamowicie komplementarne z tym co napisałem. Zwyczajnie, doskonale rozumieją się z moim wierszami – mówił Piotr Szewc. Ja jestem poetą rzeczywistości, piszę o tym co było, co naprawdę istniało. Ja maluje obrazy, nigdy nie ilustrowałem wierszy – stwierdził Henryk Szkutnik, ale przecież mam już swoje malarskie doświadczenie z twórczością Szewca – zilustrowałem „Zagładę”, a w jego wierszach po prostu się zakochałem. Urzekła mnie ich dyskrecja, choć zdaje się ona być tylko pozorna. Na potrzeby tego tomiku namalowałem kilka nowych prac. Wybrałem też parę z dotychczasowego dorobku, które jak się okazało dobrze dogadują się z tymi utworami. Wszystko przez to, że poniekąd, każdy z nas jest takim twórcą – dokumentalistą.
Prowadząca spotkanie stwierdziła, że w twórczości żadnego z nich nie ma nic co byłoby niepotrzebne, jakiejś dodatkowej ornamentyki. Autor wierszy w zupełności zgodził się z tym założeniem. W utworze zawsze staram się ująć tylko to co najważniejsze, a ociosać z tego co zbędne. Chcę pokazać jądro, środek, samo sedno. Henryk Szkutnik nazywa siebie „ekspresyjnym realistą”. Maluję architekturę, stare cerkwie, które zniknęły już z krajobrazu, ale też przyrodę – drzewa, zwierzęta, ptaki. Zawsze jednak staram się stosować „ekonomię środków”, czyli bez niepotrzebnych detali. Według mnie to niczemu nie służy. Można by zapytać jak to się dzieje, że zwykłe wiersze stają się niezwykłe, a proste obrazy bardziej złożone? Czy wszystkim się to przydarza? Szewcowi i Szkutnikowi z pewnością tak, bo z ich twórczości wyłaniają się wspaniałe historie o codziennej, konkretnej rzeczywistości. I choć często ta rzeczywistość jest już czasem minionym, to dzięki nim żyje w naszej pamięci.
Wiersze Piotra Szewca z częstymi motywami (ul. Listopadowa w Zamościu i „kocie łby”, opuszczony browar, stary dąb „ocaleniec”, pani Kulaszyńska), są dla autora jak pamiętnik liryczny, w którym piszę o tym co pamiętam, a czego już nie ma. Nie muszę przy tym specjalnie uruchamiać swojej wyobraźni. Choć czasami bywa przewrotnie, jak w przypadku pani Kulaszyńskiej, która niegdyś mnie nie interesowała, a teraz nie mogę nawet dowiedzieć się jak miała na imię. Bardzo mnie to uwiera.
Podczas dalszej rozmowy dowiedzieliśmy się również o kolejnych zamierzeniach twórczych naszych gości. W „Sekretnych przejściach” jest kilka wierszy z rymem („Obłoki nad Listopadową”, „Ósme piętro”, „Łza na witrażu”, „Słońce na schodach”). Nie pasują one nieco pod względem formy do całej reszty utworów. Piotr Szewc zdradził, że w ubiegłym roku powstał tomik składający się właśnie z takich wierszy – oktostychów. Pisał je kiedyś w młodości, ale żaden z nich nie ukazał się w samodzielnym tomie. „Zielony anioł”, bo taki tytuł nosi przygotowany zbiór, najprawdopodobniej zostanie wydany w 2024 roku. Dodał, że jest to działanie jednorazowe i więcej takich nie będzie. Czeka również na swe wydanie jeden, niedawno napisany, utwór prozą. „Było”, bo o nim mowa, jest zapisem autobiograficznym, pomieszaniem fikcji z rzeczywistością (oczywiście zamojską), którą jeszcze pamiętam. To może być moja odpowiedź na składane mi propozycję spaceru po miejscach Zamościa istniejących już tylko w literaturze.
Artysta sztuk pięknych Henryk Szkutnik nie planuje rozstawać się z twórczością Szewca. Może uda się utrwalić jak skrajem rynku pan Leśmian idzie w swoją stronę, dopełnić inne wiersze autora własnym obrazem lub namalować coś z inspiracji jego poezją czy prozą.
Uczestnicy spotkania mogli również posłuchać kilku utworów z najnowszego tomiku. „Obłoki nad Listopadową” i „Łza na witrażu” przeczytał sam autor. Wiersz „Na rowerze” – zauroczona tą poezją czytelniczka Iwona Proczka, a „Puszczyki”, na prośbę Piotra Szewca, przejmująco zinterpretowała Kamila Szmidt z Centrum Kultury z Biblioteką w Sitnie. To literackie wydarzenie odbywało się w otoczeniu wystawy oryginalnych obrazów Henryka Szkutnika. Można było również nabyć promowaną książkę i otrzymać autorskie dedykacje.
Publikacja „Sekretne przejścia”, jak wspomniałam na wstępie, przygotowana i wydana została przez Książnicę Zamojską. Swą formą odbiega od typowych wydań tomików poetyckich. To co ją wyróżnia to przede wszystkim ciekawy i oryginalny sposób prezentacji utworów literackich oraz bardzo plastyczna i nieszablonowa obwoluta. Choć to z mojej strony zabrzmi nieskromnie, wszak zawodowo związana jestem z instytucją sprawczą tego przedsięwzięcia, koncepcja edytorska i forma graficzna książki są na miarę jej zawartości merytorycznej. Przy wydaniu publikacji pracowało kilka osób (Kamila Niemczuk, Piotr Piela, Marek Sadło, Leszek Wygachiewicz) ale „lokomotywą” tego projektu był Piotr Bartnik – dyrektor zamojskiej biblioteki, choćby z tego względu, że nie ustawał w trudnej sztuce poszukiwanie jego sponsorów. A skoro o nich mowa (Wójt Gminy Sitno Krzysztof Seń, Jarosław Cybulski ARW Baltic Sp. z o.o) już na początku spotkania przekazane zostały dla wszystkich „serdeczne dzięki”. Najlepszym ich wyrazem są słowa Piotra Szewca: czuje się nieco zestresowany, a to przez emocje, bowiem tak pięknej książki jeszcze nie miałem. Napisałem i wydałem kilka swoich książek, ale takiej jeszcze nie. Początkowo myślałem, że będzie to skromny tomik, zwykły druk, może nawet na podrzędnym papierze. A to co zostało zrobione przerosło moje oczekiwania. Bardzo, bardzo dziękuję.
relację przygotowała
Halina Zielińska