W sierpniu 1870 roku Michał Fiedler otworzył w Zamościu jedną z pierwszych bibliotek. Zabiegał – jednak bezskutecznie – o koncesję na jej prowadzenie. W 110 numerze „Małego Przeglądu” tygodniowym dodatku do „Naszego Przeglądu” z 1927 roku autor podpisany jako JAWAN wspomina „dziwnego samotnego staruszka” i młodego Pereca w dwunastą rocznicę śmierci (…) w chederze uczono się tylko nauk żydowskich. Kiedy Perec trochę podrósł przestało mu to wystarczać. (…) w Zamościu mieszkał dziwny samotny staruszek, Michał Fidler. Pewnego wieczoru, kiedy Perec stał przy płocie jego domu – wyszedł staruszek, w jednej ręce trzymał latarnię, w drugiej – duży, ciężki zardzewiały klucz – klucz zamkniętej biblioteki. – Jesteś tego godzien… Drżącą ręką podaje klucz. Głos jego cichy – chcę coś powiedzieć, usta moje zaciśnięte: przy świetle latarni widzę bladą twarz… – Zmarły wręcza mi klucz… Biorę i odchodzę milcząc. Klucz otworzy mi nowy świat księgi.
Zamość był wtedy smutnym miastem, otoczonym murami. Perec każdej wolnej chwili wymykał się z miasta, gdzie było ciasno i duszno – pisał JAWAN w materiale wspomnieniowym. Jaka była biblioteka Fiedlera? Perec zanotował obraz, jaki zastał po przekręceniu zamka otrzymanym kluczem Ile książek… Przy wszystkich ścianach. Rozrzucone pod nogami na podłodze. Powieści i książki naukowe razem. Przeczytam wszystko po kolei…
Czytanie to kluczowa umiejętność.