Gród Hetmański, ozdoba Zamojszczyzny, uczcił żywem słowem, pieśnią, muzyką ten fakt historyczny, że oto od lat dziesięciu Polska włada bursztynowym brzegiem Bałtyku, posiada własny port — Gdynię, rozwijający się po amerykańsku, że Pomorze jest niezbędne dla życia i rozwoju Polski, bez niego zaś byłby finis Poloniae. Komitet obchodu 10-letniej rocznicy odzyskania przez Polskę dostępu do morza, z p. dr. K. Porębskim na czele, urządził świetną uroczystość, godną zaiste Hetmańskiego Grodu. Zamojskie Koło Ligi Morskiej i Rzecznej może być z niej dumne. Młodzież, nasza kochana młodzież, która najsilniej odczuwa piękność naszego bursztynowego brzegu, tęskni za podmuchem dobrego wiatru morskiego, zdrowego, ożywczego, (wiatr zamojski to przecież podmuch moczarów, które osuszone będą Bóg wie kiedy), czyta z zachwytem Żeromskiego „Wiatr od morza”, zapełniła po brzegi salę „Stylowego” w ubiegłą niedzielę 9 b. m. A przybyła tam tłumnie, z płonącym już entuzjazmem w sercach, po nabożeństwie uroczystem w Kolegjacie, odprawionem przez księdza prefekta Bytomskiego i pięknych, podniosłych słowach, wygłoszonych przez niego z kazalnicy. Entuzjazm młodzieńczy i dziewczęcy dla polskiego morza rozbłysnął teraz w sali teatralnej w tysiącu rozpromienionych ócz, piersi falowały żywiej, gdy na scenie ukazał się ulubieniec młodzieży profesor Michał Pieszko. Mówił porywająco, potrafił zelektryzować, zjednoczyć swym patrjotyzmem wszystkich. Pani pułkownikowa Olga Andruszewiczowa, której życie zamojskie już wiele zawdzięcza, gdyż nad społeczeństwem miejscowem i wojskiem świeci nam, jak gwiazda dobroczynna, nie tylko darem towarzyskim, lecz również jako kapłanka sztuki, zachwyciła publiczność pięknym śpiewem („Gdybym się zmienił” i „Maki” Niewiadomskiego, „Ay-ay-ay“ Criolla, „Żal” Szopena). Ulubieniec Zamościa p. Cyprjan Rybiński odśpiewał barkarolę Leoncavalla, arję z opery „Janek” Żeleńskiego i arję z opery „Dziewczyna Zachodu” Pucciniego. Pani dyr. prof. Lesienieckiej — dank szczery za piękne śpiewy chóru uczennic Seminarjum Nauczycielskiego: „Wznieś się orle” Żukowskiego, „Ostatni mazur” Adamczaka, pięknie deklamowali: p. Z Branicki — poezje L. Andrego; p. Jackowska — „Gryf” Ligockiego i „Żeglarz“ Or-Ota. A orkiestra 9 p. p. Leg. pod batutą kapelmistrza porucznika Rodkiewicza grała utwory Paderewskiego („Menuet”), Szuberta (Symfonja H moll i in.), Liszta („Rapsodja słowiańska”) oraz utwór własny dyrygenta por. Rodkiewicza: „Weseli marynarze”, grała prześlicznie, z przyśpiewkami, z klaskaniem, chwytała wprost za serce wszystkich, toteż ci, co nie zmieścili się w sali, zapełniali tłumnie westibul teatralny. Zamojska pieśń o polskiem morzu pozostanie długo w pamięci Zamościan – relacjonował[a?] w „Słowie Zamojskim” M.