Nazywał się Boruta albo Rokita. Mówili, że rogi miał i ogon i zapędził się lata temu pod Zamość. Widziano go tu i tam również go widziano. W jednym miejscu coś zepsuł, w drugim pozornie naprawił. Pozornie, bo wiadomo przecież, że nic dobrego z diablego uczynku wyjść nie może. Na skrzyżowaniu, na rozstaju dróg w kości gra, karty rozdaje…
Diabeł dokucza ludziom i światu już to wprost osobiście, już to przez oddanych sobie czarowników i czarownice działających przy pomocy siły diabelskiej pisze Józef Seruga w materiale o pewnym dokumencie z XVII wieku. Dacie wiarę, że w XVII wieku ponoć przez Tomasza Zamoyskiego Interdykt przeciwko czartom został wydany. W Bibliotece Ordynacji Zamojskiej natomiast notowany był podręcznik dla egzorcystów liczący przeszło 1300 stron pt. Thesaurus exorcismorum atque coniurationum terribilium, potentissimorum efficacissimorum cum practica probatissima, quibus spiritus maligni, daemones maleficiaque omnia de corporibus humanis obsessis tamquam flagellis fustibusque fugantur, expelluntur, doctrinis refertissimus atque uberrimus. Coloniae, 1608. („Teka Zamojska” nr 4 1938 r.).
A mimo to ciekawiśmy tych tematów. Kusi nas, jak to diabeł. Szukają ludzie diablich skarbów, wejść i przejść do piekieł. Udaje się nawet niektórym przechytrzyć czarta, na dudka wystrychnąć.
Czarami, demonami, okultyzmem interesował się m.in. Julian Tuwim. Natomiast autorem popularnej książki o czartach (nieco z przymrużeniem oka) jest Witold Kazimierz Bunikiewicz, literat, tłumacz, ale też żołnierz I wojny światowej. Jego Żywoty diabłów polskich zabierają nas w świat ludowych wierzeń, gdzie człowiek mimo strachu przed złym, próbował oswoić diabła, czy nawet uczłowieczyć. Książka zawiera akcenty zamojskie, sam Rokita smalić miał cholewki do pewnej urodziwej mieszczki, ale rozpoznany wiać musiał.

Uważajmy. Zło często przyjmuje pozór dobra, aby zwodzić i to się od lat nie zmienia.