Różne są przesądy weselne. Jednym z zabobonów jest występowanie litery „r” w miesiącu ślubu. Październik spełnia te wymogi, ale i marzec i czerwiec… o sierpniu, wrześniu czy grudniu nie zapominając. O zwyczajach i obrzędach weselnych we wsi Wielącza w pow. Zamojskim pisał Błażej Szewc w „Kronice Powiatu Zamojskiego”, R. 1, nr 21/22,1918 r. Młodzieniec, mający się żenić, posyła starszego od siebie a wymownego człowieka, tak zwanego dziewosłęba, lub w jego towarzystwie jedzie z trunkami do upatrzonej poprzednio dziewki – „w dziewosłęby“. Po przybyciu do domu przyszłej narzeczonej, dziewosłęb, w imieniu swojego klijenta, prosi dziewkę, która zwykle przez skromność chowa się za piec, o podanie kieliszka lub szklanki do nalania przyniesionego trunku. Jeżeli dziewczyna, bez żadnych zmuszań ze strony rodziców lub opiekunów, sama, z własnej chęci poda żądane naczynie, jest to znak, że kawalera przyjmuje i ma chęć wyjść za niego; w przeciwnym razie rodzice lub opiekunowie podają kieliszek, wypijają przywieziony przez dziewosłęba, ale z warunkiem zwrócenia kosztów „wykładu” kawalerowi w jak najkrótszym czasie. Pierwszy kieliszek lub szklankę trunku pije dziewosłęb, albo pan młody, jeżeli jest obecny, do dziewczyny: „Na zdrowie — do ciebie Maryś!“. Ta mu odpowiada: „Pij zdrów!“ Drugą porcję dziewosłęb lub kawaler podaje do wypicia dziewczynie, która z kolei pije „na zdrowie” do ojca, ten do swojej żony i t. d. dopóki kolej nie obejdzie wszystkich obecnych. Dziewczyna, pijąc, przez skromność odwraca się twarzą od obecnych do pustego kąta, przykłada kieliszek do ust i trzy razy nachyla go, coraz wyżej podnosząc głowę do góry, aż całą zawartość naczynia wypije. Rola dziewosłęba polega na tym, ażeby oświadczyć zamiary kawalera dziewczynie, zachwalić jego uczciwość, urodę i majątek, również ułożyć się z rodzicami dziewczyny o posag dla niej. Po załatwieniu tej czynności, rola dziewosłęba skończona. W najbliższą sobotę, ponieważ „dziewosłęby“ odbywają się najczęściej we czwartek wieczorem, narzeczeni, w towarzystwie ojców z obu stron, idą do proboszcza „do pacierza” i dać na zapowiedzi. Zdarza się często, że jedno z narzeczonych nie umie dobrze pacierza; stąd nowy kłopot, bo proboszcz grozi nie daniem ślubu, dopóki młodzi nie nauczą się pacierza. Przed kilkunastu laty, w tydzień po „dziewosłębach“ odbywały się zaloty — zabawa, trwająca przez jedną noc, z muzyką i tańcami. Cel zalotów był ten, żeby panna młoda nie mogła zerwać przyrzeczenia, ponieważ musiałaby ona, lub drugi kawaler, mający się żenić z nią, zwrócić pierwszemu koszta, czyli „wykład“. Na tę zabawę zbierała się weselna drużyna u pana młodego, z którym szła do panny młodej.

Drużyna weselna. Rodzice obojga młodych od chwili zaręczyn wołają na siebie wzajemnie „swatu, swasiu“, a jeżeli nadto są kumami, to „kumie-swatu, kumie-swasiu”. Do pana młodego należy znaleźć dla siebie na wesele: starostę i starościnę (najczęściej bywa to małżeństwo), swachę (,,swaszką“), chorążego, drużbę, dwu bojarów i muzykanta. Panna młoda wynajduje sobie: druhnę starszą (której obowiązkiem obchodzić z p. młodą po wsi dla zapraszania krewnych i znajomych na wesele i zbierania od nich datków w ziarnie, krupach, mące, pieniądzach), druhnę młodszą, dwu przydanów, a pod koniec wesela – dwie przydanki. Obowiązki starościny i swachy polegają na tym, ażeby dla ulgi gospodarzowi; sprawiającemu wesele, zabrać je do siebie na jeden dzień podczas przyjęcia gości u rodziców państwa młodych, stosownie do tego, gdzie się wesele odbywa — u p. młodego, czy u p. młodej; starościna i swacha, podług umowy między sobą, wydają: jedna—obiad przed ślubem, druga—śniadanie po ślubie. Po starościnę i swachę, do każdej oddzielnie, posyła się bojara z trunkiem i muzykantem; ten ostatni obowiązany jest pod oknem u każdej zagrać na „dzień dobry” lub na „dobry wieczór” pani starościnie i pani swaszce, za co przez nie bywa zaproszony do mieszkania i częstowany przyniesionym przez bojara trunkiem. Dla prowadzenia państwa młodych do ślubu, starościna ubiera się w wieniec w kształcie korony, zrobiony z zasuszonych kłosów zboża, dojrzałych traw i błyszczącej słomy, kręconej w pierścienie, a przetykanej zasuszonymi na gałązkach jagodami kaliny lub jarzębiny. Staroście przyszywają na wierzchu czapki, do denka, pę­czek dojrzałego owsa.
To tylko fragment obszernego tekstu, który jest udostępniony w bibliotece cyfrowej Książnicy Zamojskiej.
A inne przesądy?