Był poszukiwany przez wiele lat. Dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. prokuratorzy z Limburga Alfred Gerber i Norbert Winkler ustalili, że cieszący się poważaniem emeryt Ludwig Jantz to tak naprawdę Klemm. Ukrywał się, a może po prostu żył sobie spokojnie od czasu wojny w Niemczech, później we wsi Allendorf na terenie Hesji (RFN). O aresztowaniu kata Izbicy pisał w „Słowie Powszechnym” (nr 84 z 17.04.1979 r.) redaktor Wojciech Białasiewicz.
W 1941 r. SS – Unterscharführer Ludwig Klemm był oddelegowany przez zamojskie gestapo do Izbicy. Tu wspólnie ze swoim przełożonym SS – Untersturmführerem Kurtem Engelsem z Hamburga (ten rozpoznany przez byłego mieszkańca Izbicy w 1958 roku popełnił samobójstwo) stał się krwawym oprawcą. Klemm opuścił Izbicę w 1943 r. i został przeniesiony do Białej Podlaskiej. Po wojnie zaginął po nim wszelki ślad. Pomógł przypadek – Klemm zostawił swoją żonę Hedwig (ożenił się po raz drugi) i w wyniku jej donosu [?] prokuratura z Limburga odkryła faktyczny życiorys spokojnego emeryta. Jeszcze wiosną 1979 r. Klemm oczekiwał na proces, który miał rozpocząć się jesienią.
Czas na zeznania
W aktach Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Lublinie zgromadzono kilkadziesiąt relacji świadków zbrodniczej działalności Klemma. Większość podkreśla jego wyjątkowe bestialstwo.
„- Z odległości ok. 15 metrów – zeznaje Aleksander Nizioł opisując wydarzenie mające miejsce wiosną 1942 r. w Izbicy – zobaczyłem jak ze składu aptecznego zeszła schodami na chodnik dziewczynka lat ok. 10, miała jasne włosy z kokardą różową, wplecioną w warkocze. Dziewczynka ta płakała i załamywała ręce i mówiła czystym językiem polskim „gdzie mój tatuś, gdzie moja mamusia się podziała”. Dziewczynka ta stanęła na chodniku. W tym czasie nadeszli z przeciwnej strony Engels i Ludwig Klemm. Engels spojrzał na dziewczynkę i ominął ją. Natomiast Ludwig Klemm dochodząc do dziewczynki wyjął pistolet ręczny z kabury i strzelił jej w głowę zabijając na miejscu. Widziałem to dokładnie (…) Klemm schował pistolet i poszedł dalej”.
Zygmunt Wielgusiak opowiadał o kolejnej zbrodni Klemma. Przed Wielgusiakiem szedł Żyd z długą brodą, z naprzeciwka szedł Klemm. Wielgusiak wyminął Żyda, minął Niemca i usłyszał strzał. Gdy się obejrzał zobaczył zastrzelonego Żyda na chodniku.
Gestapo nie tylko bestialsko działało w Izbicy. W lutym 1942 r. esesmani pojechali do Orłowa Drewnianego. Tak relacjonuje to spotkanie Czesław Michalak – „Z grupy Polaków wybrali 20 czy też 21 mężczyzn. Zapędzono ich za stodołę Suwały i kazano położyć się twarzą do ziemi. Do leżących Polaków podeszli: Engels, Szulc i Klemm, po czym zaczęli strzelać z pistoletów maszynowych. Widziałem jak jeden z postrzelonych Polaków – Feliks Banach, podniósł się i był w pozycji klęczącej, a wtedy Klemm z pistoletu ręcznego strzelił do Banacha, zabijając go.”
Likwidację turobińskiej rodziny Brawermanów opisał z kolei Bolesław Binienda. „- Klemm ustawiał blisko siebie kobiety i dzieci, a później popychał je ku dołowi tak, że poupadały one na ziemię. Żydówki lamentowały i prosiły by je puścił, składały ręce. Klemm kilkanaście razy strzelił do leżących. Następnie zawrócił do budynku i był już w korytarzu pod moim mieszkaniem, kiedy rozległ się płacz dziecka. Podszedł do leżącej grupy osób i strzelił do tego malutkiego, płaczącego dziecka. Zabił on wtedy trzy kobiety i dwoje dzieci”.
Bolesław Brankiewicz zeznawał, że Klemm i Engels w Turobinie urządzili pogrom ludności żydowskiej. Polegał on na „masowym zabijaniu Żydów w domach, na ulicach oraz na wybiciu większej ilości Żydów zgromadzonych w dwóch domach przy pomocy granatów”.
Ludwig Klemm dokonał osobiście ponad 60 zabójstw pojedynczych osób i znajdujących się w małych grupach. W setkach należy liczyć jego ofiary podczas masowych egzekucji przeprowadzonych na kirkucie w Izbicy i w ramach akcji „Reinhard”.
Klemm nie doczekał procesu. Popełnił samobójstwo w więziennej celi.
Opracowanie na podstawie zbiorów Książnicy Zamojskiej.
Agnieszka Piela