Pogoda. Wiodący temat rozmów milionów ludzi. Oglądalność wszelkich prognoz kładzie na łopatki popularność większości celebrytów. Przewidywana na podstawie znaków na niebie i ziemi. Nieokiełznana, póki co, przez człowieka. Ujmowana w przepowiednie. Utrwalana za pomocą przysłów. Im bardziej rozkładana na czynniki pierwsze, tym bardziej zaskakująca. Im dalej w XXI wiek, tym bliżej powrotu do tradycyjnej obserwacji.
Coraz rzadziej przywoływany kalendarz ludowy podejmował próbę przewidywania pogody na podstawie obserwacji tego, co za oknem w wybrane dni. Codziennie od 26 grudnia do 6 stycznia (lub w inne, zależnie od regionu Polski dni) notowało się wszystko to, co działo się w pogodzie. Każdy dzień przepowiadał pogodę dla kolejnego miesiąca.
O tym, że anomalie, czyli zjawiska niespodziewane zaskakują nas o każdej porze roku wiadomo nie od dzisiaj. Oto na przykład zdarzył się taki wybryk przyrody w Zamościu. Jak informowała na 4 stronie „Ziemia Zamojska”, R. 4., Nr 4. (92.) z 1 lutego 1923 r. Wszyscy doskonale odczuwamy niemiłe skutki słotnej zimy tegorocznej z powodu czego powstały najrozmaitsze przepowiednie co do pogody wiosennej i urodzai zbóż. Ciekawe jak sobie poradzą domorośli astronomowie i jakie horoskopy postawią na temat następującego nietypowego o tej porze zjawiska. W ubiegłą niedzielę d. 28 z. m. o g. 3 m 50 po południu nad Zamościem poczęło się nagle ściemniać, a z chmur uderzyła w miasto i najbliższe okolice nawałnica suchego drobnego śniegu. Nie trwało to i 15 minut. Zaczęło się znowu rozwidniać. Nagle zajaśniała krótka błyskawica i rozległ się przeciągły grzmot. Następnie niebo się wypogodziło, pozostawiając bądź co bądź dziwne wrażenie na osobach, które dokładnie zaobserwowały przebieg wybryku przyrody.