W 1975 r. Zarząd Główny PTTK zorganizował ogólnopolski zlot Hufców Pracy pod hasłem „Zamość wczoraj – dziś – jutro”. Miała to być akcja pomocowa w odbudowie i rekonstrukcji zabytkowego miasta. Samo miasto zbliżało się do rocznicy 400-lecia powstania. I tu na scenę wkroczył warszawski Teatr Ochoty. Otrzymał on bowiem propozycję wyjazdu do Zamościa z cyklem przedstawień i dyskusji. Organizatorzy zgodnie stwierdzili, że teatr ten dzięki różnorodności działań zapewni młodzieży kulturalne spędzenie wolnego czasu. Teatr Ochoty przyjechał na miesiąc. Spektakle, spotkania, wieczornice, ogniska oraz rozmowy o teatrze i jego funkcji społecznej. Aktorzy ulegli architektonicznej magii miasta, historii i tradycji teatralnej [tu przecież 12 lutego 1660 roku odbyła się premiera „Cyda”]. Szef teatru, aktor i reżyser Jan Machulski w swojej pracy dyplomowej [Reżyseria przedstawień plenerowych na przykładzie Zamojskiego Lata Teatralnego] pisał tak: „Wspaniały renesansowy Ratusz i schody były wymarzoną sceną dla sztuk Szekspira. Kiedy Zamość zaczął rozkwitać Szekspir w tym samym czasie zaczął tworzyć swoje dzieła. Tutaj na tych tarasach i schodach mogła biegać Julia, tutaj mógł mieszkać królewicz Hamlet czy Kasia Złośnica. Na placu pod arkadami mógł walczyć Merkucjo i Romeo z Tybaltem. Oprócz Ratusza i Rynku znajdują się w Zamościu i inne miejsca nadające się do grania. Teren kolegiaty, mury obronne z bramami, stare podwórka, a nawet cudowny park miejski. Zamość, to idealne miejsce na letni festiwal sztuk teatralnych. Można z tego miasta stworzyć letnią stolicę teatralnej Polski.” I stało się. Jan Machulski złożył ówczesnym władzom propozycję zorganizowania „Zamojskiego Lata Teatralnego”. Pomysł przyjęto, ale niczego mu wówczas nie obiecano. „Miasto było w ruinie, poza tym niepewna pogoda, światło, głośniki itp. Zamość jest dość zaniedbany kulturalnie. Powodowała to senna atmosfera i ludzie przyzwyczaili się do tego, że „tutaj się nigdy nic nie udaje”. Machulski jednak wierzył w ten festiwal. Chciał upowszechnić Zamość – zabytek zerowej klasy. Pomógł mu w tym 16-osobowy zespół Teatru Ochoty.
Romeo i Julia
Wystartowali z Szekspirem. Wybrano sztukę „Romeo i Julia”. Władze zgodziły się sfinansować dwutygodniowy pobyt zespołu w mieście. „Trzeba było znaleźć zapaleńców, których interesowałaby taka przygoda teatralna. Przede wszystkim szukałem scenografa, który umiałby wkomponować kostiumy, dekoracje w już zastaną architekturę.” Podjął się tego scenograf filmowy, z wykształcenia architekt Janusz Sosnowski. Reżyserią światła zajął się główny elektryk Teatru Wielkiego Stanisław Zięba. Machulski do współpracy zaprosił aktorów z Teatru Ochoty, Polskiego i Narodowego w Warszawie. Główne role zagrali studenci łódzkiej szkoły filmowej i teatralnej Marlena Mierczyńska i Piotr Skiba. „Próby analityczne i psychologiczne robiliśmy w Warszawie. Do Zamościa pojechaliśmy z umianym tekstem, z omówionymi sytuacjami a także nagraną muzyką. (…) W samym Zamościu byliśmy ostatnie 2 tygodnie robiąc dwie próby dziennie a czasem i w nocy. Próby były otwarte dla publiczności. Zważywszy, że próbowaliśmy na Rynku (…) były to jednocześnie żywe lekcje teatru otwartego dla wszystkich. W próbach zawsze uczestniczyło od 200 do 600 osób jako widzów.” Machulski pisze także o pewnym fenomenie. Otóż po kilku dniach prób dzieci zaczęły w przerwach odgrywać sceny z dramatu. Mało tego: mówiły tekstem Szekspira. Zespół zyskiwał sympatię, rozbudził zdaniem Machulskiego ambicje i aspiracje teatralne mieszkańców. Posypała się pomoc. Z ówczesnej kolegiaty aktorzy otrzymali m.in. XVII-wieczne chorągwie, duże drewniane świeczniki, cyprysy w doniczkach. Wojsko dostarczyło statystów i specjalistów od efektów pirotechnicznych [przy innych dramatach Szekspira, w późniejszych latach pomagali także: stadnina koni („Makbet”), w „Poskromieniu złośnicy” orkiestra włościańska grała na ślubie i weselu Petrucia, akrobaci z klubu „Hetman” dali popis w „Śnie nocy letniej”). Premiera „Romea i Julii” odbyła się 31 lipca 1976 r.
Z ogólnopolskiej prasy
Tak zaczęła się historia Zamojskiego Lata Teatralnego. „Po dwóch tygodniach prób po dwa razy dziennie: graliśmy jedno przedstawienie, widzów 10 tysięcy. W oknach, na dachach, wszędzie.” Za rok były już cztery teatry, potem sześć, osiem i dziesięć. ZLT chwyciło!
Hamlet
„Do północy brakowało jeszcze 60 minut, a tysiące ludzi od dwóch godzin oglądały spektakl niecodziennej scenerii. Przed miejskim Ratuszem Laertes zadał śmiertelny cios zatrutą klingą Hamletowi. Królowa Gertruda, matka Hamleta, konała po wypiciu napoju z trucizną, przeznaczonego dla swojego syna. Śmiertelnie ranny Hamlet zabija Laertesa. Zakrwawiony książę czołga się po wysokich schodach prowadzących do Ratusza. Niebo rozświetlają błyskawice, słychać potężne grzmoty i wyładowania, deszcz leje niemiłosiernie, jakby chmura oberwała się nad miejscem tragedii. Hamlet staje na szczycie schodów by wypowiedzieć swoje ostatnie słowa: – Reszta jest milczeniem”. Tak umierał Hamlet na Rynku Wielkim 31 lipca 1977 r. Reżyseria Jan Machulski, przekład z Szekspira Józef Paszkowski, muzyka Czesław Niemen, który użyczył swojego głosu do postaci ducha ojca Hamleta. Grali: Andrzej Siedlecki – Klaudiusz, Janusz Leśniewski – Hamlet, Tadeusz Bogucki – Poloniusz, Krzysztof Kaczmarek – Horacy, Krzysztof Kiersznowski – Laertes, Halina Machulska – Gertruda, Bożena Stryjek – Ofelia i studenci łódzkiej szkoły teatralno-filmowej. To wydarzenie okrzyknięto majstersztykiem. Nie tylko z powodu pojawiającego się kilkukrotnie ducha (na dachu staromiejskiej kamieniczki, na szczycie wieży ratuszowej, na attyce ratusza. Postać wynurzała się z obłoków dymu i przemawiała ludzkim głosem…), ale z powodu pogody. A w zasadzie jej braku. „W miarę rozwoju i komplikowania się akcji spadł deszcz, który w scenie obłędu Ofelii przeszedł w tropikalną ulewę z błyskawicami i grzmotami.” Najważniejszym wówczas pytaniem było grać czy nie grać? Zastanawiał się nad tym reżyser, nie widownia „Dla sztuki nie ma złej aury, a jest jakaś siła nie tylko w orkiestrach dętych – zauważył ktoś dowcipny i przemoknięty. Postawa moknącej publiczności pomogła Machulskiemu i aktorom, którzy postanowili zmierzyć się z żywiołem. Pracowały bez przeszkód mikrofony, operatorzy światła dokonywali cudów, by nie dopuścić do zwarcia w instalacji elektrycznej.” W czerwcu 1977 r. Zamojskie Lato Teatralne rozpoczął teatr im. Juliusza Osterwy z Lublina. Wystawili wówczas „Wesołe kumoszki z Windsoru”. Teatr z Rzeszowa im. Wandy Siemaszkowej przyjechał do Zamościa z „Ryszardem III”. Wystąpił tu także teatr z Tarnowa (im. L. Solskiego). O tym wszystkim pisał na łamach „Expressu Wieczornego” Włodzimierz Wojcieszak (nr 175 z 5-7.08.1977 r.). Zastanawiał się on także nad tym czy Zamość zostanie „polskim Avignion”? „Wydaje się, że są ku temu warunki. Jest zapał i oferta gospodarzy miasta i nowego województwa. Są wreszcie wspaniałe miejsca do prezentowania spektakli. Oprócz rynku – piękne podwórko z arkadami (…), Rynek Solny, XIX- wieczny szaniec. Zamość szuka teraz formuły dla swojej imprezy. We wrześniu ma się odbyć narada wszystkich zainteresowanych stron na ten temat. Warto o tę imprezę walczyć i jej pomóc.”
Poskromienie złośnicy
W 1978 r. red. Ryszard Kieraciński w „Słowie Powszechnym” (nr 187 z 18.08.1978 r.) w artykule Melpomena w renesansowej scenerii wspomina m.in. o dawnej tradycji teatralnej Zamościa (począwszy od „Cyda” z 1660 r., dramatu „Polska napadnięta przez Szwedy”, inscenizacji dialogu o świętym Janie Chrzcicielu po tragedię o Judycie i Holofernesie), tej powojennej – w 1948 r. Teatr Miejski z Lublina wystawił przed ratuszem „Poskromienie złośnicy” i późniejszej – „Królowa Przedmieścia” teatru im. J. Osterwy z Lublina. Na zamojskiej scenie teatralnej zaprezentowało się sześć teatrów, m.in. Teatr Stare Mury z Krakowa, Teatr Ziemi Mazowieckiej, rzeszowski teatr im. Wandy Siemaszkowej i wspomniany teatr Osterwy. „Bombą sezonu było jednakże „Poskromienie złośnicy”. Machulski wykorzystał tu poza zespołem Teatru ochoty z Warszawy, Włościańską Orkiestrę im. Karola Namysłowskiego z Zamościa (używam celowo starej nazwy, obrosłej tradycją, gdyż nowa wydaje mi się nieporozumieniem), drużynę miejscowych strażaków, młodzież z warszawskich kół miłośników teatru, studentów Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej z Łodzi oraz artystów innych scen warszawskich. Spektakl obfitował w arcyzabawne sytuacje, wymagające dużej sprawności aktorskiej, w kapitalne rozwiązania inscenizatorskie i ciekawe efekty świetlne. Nic więc dziwnego, że zyskał sobie ogromne uznanie”.
Otello
„Mrok kryje przed oczami sylwetki renesansowych kamieniczek, kolory elewacji, piękne krużganki i misterne attyki. Przysłania siatkę rusztowań, rozpiętą przez konserwatorów, przywracających świetność zamojskiej starówce. Tylko jeden reflektor uwypukla dostojną sylwetkę 400-letniego ratusza. Oczy 5 tysięcy widzów skierowane są właśnie tam…” tymi słowami w 1980 r. rozpoczęła swój tekst Szekspir u stóp Ratusza w „Expressie Wieczornym” Krystyna Gucewicz (nr 156 18-20.07.1980 r.) W tym roku teatr plenerowy ściągnął do Zamościa sześć krajowych scen. Wśród nich teatr lubelski Osterwy z „Odprawą posłów greckich”. Zakończenie ZTL należało do Szekspira i warszawskiego Teatru Ochoty, „który zapisał się złotymi zgłoskami w kronice spotkań”. Jan Machulski „kazał aktorom prowadzić dialog na odległość kilkudziesięciu metrów, przenosić się z miejsca na miejsce. I tylko reflektory, z niebywałą precyzją prowadzone przez Stanisława Ziębę kierują oczy widza po tej niezwykłej scenie. Od domu weneckiego patrycjusza, skąd zbiegła jego córka, poprzez rozliczne podesty, ustawione na rynku pi ratuszowe podcienie i okazałe schody w kształcie omegi, prowadzące do siedziby zamojskich rajców.” W spektaklu zagrali: Bronisław Wrocławski – Otello, Krzysztof Kiersznowski – Jago, Jolanta Nowak – Desdemona, T. Bogucki, M. Wysocki, K. Kaczmarski. Scenografia J. Sosnowski, projektantka kostiumów Teresa Buchwald. Marek Grechuta „rodowity zamojszczanin, skomponował muzykę do spektaklu, wzorowaną na renesansowych brzmieniach i świetnie służącą spektaklowi”. „Akcja się rozwija, Jago dopiął swego. Otello szaleje z zazdrości. Bije zegar. Tego nie było w scenariuszu, ale wskazówki, poruszone niedawno przez konserwatorów, odmierzyły świetnie moment, w którym ten dźwięk zagrał w szekspirowskiej sztuce. Tak, to może zdarzyć się tylko tutaj.” Redaktorka Gucewicz wspomina także, że obecny na spektaklu Marek Grechuta rzucił „Tu powinien odbywać się międzynarodowy festiwal szekspirowski!” Na co miała odpowiedzieć „Święta racja”.
Nic w tej kwestii się nie zmieniło… wciąż tęsknimy za Szekspirem. Wciąż trwa Zamojskie Lato Teatralne. W bieżącym 2025 roku – to już 50. edycja.
Opracowano na podstawie zasobów Książnicy Zamojskiej.
Agnieszka Piela