Karnawał zwano w Polsce zapustami lub mięsopustem. Był to czas zimowych zabaw, maskarad i balów. Nasi przodkowie biesiadowali, gdyż wiedzieli, że za chwilę nastanie Wielki Post i nie wolno będzie jeść mięsa. Zapustami nazywano okres od Nowego Roku czy Trzech Króli do środy popielcowej. Mięsopusty, dziś znane jako ostatki, były to trzy ostatnie dni zapustne przed Wielkim Postem.

Pierwsza wzmianka o karnawale pochodzi z dokumentu doży Wenecji Vitale Faliero z 1094 roku.  Pojawia się tam informacja o publicznej rozrywce i po raz pierwszy pada słowo Carnevale. Od XIV w. karnawał trwał sześć tygodni, od 26 grudnia do środy popielcowej. Istotą karnawału było zapewnienie anonimowości dzięki noszonym maskom i kostiumom. Pozwalało to jednocześnie na zatarcie wszelkich podziałów przynależności do klas społecznych, płci lub religii. Był to czas rozprężenia, w którym można było bezkarnie drwić z duchowieństwa, arystokracji czy władzy.

A jak obchodzono karnawał w Zamościu?

W 1588 roku w Grodzie Hetmańskim, po nieudanej próbie przejęcia władzy w Rzeczypospolitej, znalazł się arcyksiążę Maksymilian. Pobyt Habsburga opisuje w swoim pamiętniku Stanisław Reszka, pupil Jana Zamoyskiego. O tym jak wyglądał karnawał w Zamościu dowiedział się z listownej relacji Szymona Tretera. Znajomy Reszki zauważył, że: tańczono do upadłego, może  nawet i kardynał rewerendę zakasał i w pląsy się puścił, bo potym wpadł w gorączkę…. Jeno arcyxiąże nie hasał…. Trudno dziwić się zresztą, bo mimo słodyczy, jaką mu czas uprzyjemniano,  były to pęta niewoli, tym przykrzejszej, że koronę zyskał rywal. Zamoyski w on karnawał  wypoczywał po trudach kampanji wojennej i politycznej 1587-go roku.

Parę wieków później, w 1926 r., tak bale karnawałowe opisuje „Ziemia Zamojska”: Największą atrakcją karnawałową ubiegłego tygodnia była Maskarada Kostjumowa w sali Policji Państwowej oraz bal Macierzy w Radzie Miejskiej. Pierwsza impreza udała się bardzo dobrze, gdyż zarówno piękne przybranie sali jakoteż tajemniczość gustownych masek przyczyniła się do powodzenia całej zabawy.(…) Bal Macierzy zgromadził elitę tutejszego społeczeństwa, która przy dźwiękach orkiestry bawiła się ochoczo aż do białego rana (…) a zarazem dochód był bardzo znaczny, bo podobno przekroczył tysiąc złotych. Jedynie bufet zawiódł oczekiwania inicjatorów, bo wszystkie wina szampańskie i likiery pozostały nietknięte, co świadczy najlepiej o obecnych ciężkich czasach…