Starsi zamościanie z nostalgią wspominają, młodsi zapewne nie wiedzą o istnieniu sklepów kolonialnych. Co można było tam kupić? Wszystko czego potrzebowało gospodarstwo domowe. Najbardziej znany był sklep winno-kolonialny mieszczący się przy Rynku Wielkim 4. Jego właściciel był osobą bardzo znaną w mieście. Stanisław Mateja urodził się  w 1889 roku w Koziegłowach. Zdobył średnie wykształcenie i pracował jako buchalter. W 1918 opuścił Rosję
i zamieszkał w Zamościu. Grzelińscy, teściowie Stanisława Matei, mieli jedyny sklep kolonialny w mieście. Przejął interes w 1924 roku  i poszerzył działalność sklepu. Jak wspomina Zygmunt Klukowski, można tam było zaopatrzyć się  wódki, likiery czy wina. Sklep oferował również świeżo paloną kawę z własnej palarni
i żywe ryby. Właściciel zatrudniał aż 5 osób. Stanisław Mateja prowadził także sprzedaż drzewa, broni, a na początku lat czterdziestych, również farb, lakierów
i materiałów budowlanych. W czasie wojny Stanisław Mateja zaangażował się  w działalność konspiracyjną. Jak pisze Krzysztof Radziejewski  „w jego sklepie chętnie odwiedzanym przez Niemców znajdował się konspiracyjny punkt pocztowy obwodu. Wtajemniczeni mogli tu nabyć markowe trunki, prawdziwą kawę, ale również broń i amunicję.”  Stanisław Mateja przyczynił się do uratowania bezcennego skarbu narodowego – pod pozorem dostarczenia soli do sklepu, odwiózł „Hołd Pruski” Jana Matejki do Krakowa. Kupiec prowadził swój sklep także po zakończeniu wojny. Stanisław Mateja angażował się również społecznie –  został prezesem Towarzystwa Racjonalnego Polowania i Powiatowego Komitetu Opieki Społecznej oraz działał w „Caritasie”. Był również znanym kolekcjonerem. Zbierał monety, znaczki a także antyki i minerały. Zmarł w 1964 roku.