50 lat po śmierci Icchoka Lejba Pereca „Fołks-Sztyme” [„Głos Ludu”- pismo w jidysz wydawane w czasach PRL] uczciło pamięć o tym wielkim twórcy nowoczesnej literatury żydowskiej. W sześciostronicowym dodatku „Nasz Głos” z 27 marca 1965 r. [Nr 6 (172)] obok wiadomości z żydowskiego życia społeczno-kulturalnego i ze świata oraz informacji o Ester Jelin i jej warszawskim koncercie fortepianowym, pozostałe 16 artykułów poświęcono właśnie Perecowi.
Gazetę otwierają: portret pisarza autorstwa NG, wiersz Pereca w przekładzie Arnolda Słuckiego „Ufaj i wierz” oraz tekst żydowskiego prozaika Dawida Sfarda pt. „Niesłabnąca moc oddziaływania”. Mowa w nim o twórczości Pereca i jego nowatorskich rozwiązaniach m.in. poruszanie problemu osobowości bohaterów, konflikty wewnętrzne w zestawieniu z otaczającą ich rzeczywistością. Na kolejnych stronach D. Ginzburg (Ginzberg) pisał o Perecu natchnionym i inspirującym, a w rubryce „Czytając Pereca” Mieczysława Kaut zauważyła, że Perec „rozproszył jej uprzedzenia”, natomiast Anna Frajlich podkreśliła, że Perec „przetrwa wszelkie mody literackie”. Redaktorzy numeru sięgnęli także do wypracowań szkolnych z łódzkiej szkoły żydowskiej. O Perecu piszą: Henryk Hecht, Jerzy Dancygier i Ber Fiksman. Wspominają go także żydowscy pisarze: Jakub Dinezon, Szalom Asz, Dawid Bergelson, B.Gorin, H.D. Nomberg oraz Efraim Kaganowski.
Znajdziemy tu również twórczość samego Icchoka L. Pereca: fragment chasydzkiego dramatu rodzinnego „Złoty łańcuch” (tłum. Ignacy Szenfeld), wiersz „Nie myśl, że świat” (tłum. A. Słucki), opowiadanie „Przez szczyptę tabaki”, „Bogobojna kotka” (tłum. A. Dresner), fragmenty sceny z warszawskiego życia „Ballada o cudzej sukni weselnej” (tłum. Arnold Słucki), piosenka „Draj nejtorns”. Ponadto w dodatku do Fołks -Sztyme przeczytamy dwa listy Pereca pisane do Lucjana, syna z pierwszego małżeństwa oraz wiersz pochwalny napisany przez Mosze Szklara (przełożył Ignacy Szenfeld): „Starego Rynku nie ma więcej, do synagogi nikt nie wzywa! Lecz naród trwa i mowa dźwięczy, niczym pieśń twoja – wiecznie żywa (…)”.
Jednak to, co zwraca naszą uwagę to artykuł „Śladami Pereca” Seweryna Gostyńskiego. Autor w 1965 roku przyjechał do Zamościa, by szukać śladów pisarza. Nie traktował tej podróży w pełnym słowa tego znaczeniu. „Wprawdzie przyroda i architektura miasta, które wycisnęło niezatarty ślad na twórczość wielkiego pisarza, nie zmieniły się zbytnio, ale brak przecież skupiska żydowskiego, a ono właśnie i jego dzieje najbardziej oddziaływały na wyobraźnię I.L. Pereca…”.
Zanim jednak Gostyński pojawił się w Zamościu odwiedził Kraków. W Klubie TSKŻ [Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów] przy ul. Sławkowskiej rozmawiał z 72-letnim wówczas Dawidem Konem, który był jednym z nielicznych ludzi, którzy odwiedzali „Perec-sztub” – warszawską siedzibę pisarza przy Ceglanej 1. Do Pereca przychodzili nie tylko początkujący literaci, ale także zwykli robotnicy, jak Kon, rozmiłowani w literaturze. W grodzie Kraka Gostyński rozmawiał także z poetą Adamem Włodkiem, który nie znał Pereca, ale uległ jego niezwykłej twórczości i wraz z Manuelem Rymplem pracowali nad przekładem poematu „Monisz”. „Ten pierwszy napisany przez Pereca po żydowsku utwór powstał właśnie w Zamościu. Stanowi on początek nurtu romantycznego w poezji żydowskiej; odegrał w literaturze żydowskiej przełomową rolę. Niepośledni wpływ na koloryt „Monisza” wywarła pełna legend atmosfera miasta, w którym powstał (…)”.
W Zamościu swoją wędrówkę Seweryn Gostyński rozpoczął późnym wieczorem: W „Noc na starym rynku…”. Towarzyszył mu były więzień hitlerowskich obozów zagłady, Adam Feldman, jedyny człowiek w mieście posługujący się językiem jidysz. „Wybrałem nocny spacer po rynku zamojskim nie tylko dla analogii i symboliki (…) Pragnąłem raczej odnaleźć cokolwiek chociażby z minionych nastrojów, które w dzień zatracają się w zgiełku nowego życia.” I gdy tak autor zastanawiał się nad życiem minionym, dała o sobie znać skrzecząca pompa na Rynku Solnym. Jej dźwięk wprowadził go w nastrój „żydowskich miasteczek”. Nazajutrz Gostyński odwiedził mieszczącą się w odbudowanej bożnicy – bibliotekę miejską. – Czy tu przesiadywał młody Perec? – zastanawiał się Gostyński. W bibliotece o dzieła Pereca wypytywał „sympatyczną i bardzo uczynną pracownicę biblioteki” Helenę Mierzwę. Pani bibliotekarka zasypała go [dosłownie] czasopismami, artykułami i wzmiankami o Perecu, które skrzętnie zbierała. Okazało się, że kolekcjonuje nie tylko wycinki z gazet. Pani Helena wynotowywała sobie także nazwiska osób wypożyczających z biblioteki dzieła Pereca. Jednym z nich, do którego dotarł Seweryn Gostyński, był uczeń Liceum Pedagogicznego przy ul. Mickiewicza 5, pochodzący z miejscowości Nowosiółki (pow. hrubieszowski), Czesław Podgórski. Gostyński zapytał ucznia liceum, co zapamiętał z przeczytanych rzeczy Pereca. „Najlepiej ‘Czy aby nie jeszcze wyżej’. Ze wszystkich opowiadań to właśnie zrozumiał najlepiej. Perec jest inny, zupełnie inny od tego wszystkiego, co zna, ale będzie go czytał tak długo, aż zrozumie wszystko – nawet ‘Bogobojną kotkę’”. Aż chciałoby się dzisiaj spotkać pana Podgórskiego i zapytać… Kolejną osobą, z którą rozmawiał Gostyński w Zamościu był sędziwy profesor Michał Pieszko. Ten pokazał mu listy z całego świata dotyczące Pereca, w których ludzie pytają o szczegóły historyczne z czasów, gdy żył tu pisarz. „Proszą o przesłanie mapy Zamościa z okresu, kiedy Perec tu mieszkał. Prof. Michał Pieszko nie potrafi niczego odmówić współhobbystom i naukowcom parającym się historią. Również i moje pytania nie pozostają bez odpowiedzi. Dowiaduję się, w którym miejscu był ‘ogród inżynieryjny’. Perec wspomina, że sąd, w którym występował jako adwokat mieści się w ratuszu zamienionym po powstaniu w 1863 r. na siedzibę wymiaru sprawiedliwości i więzienie. Sądzono tu przeważnie ’politycznych’”. Gostyński na zakończenie swojej zamojskiej wędrówki śladami Pereca odwiedził ratusz, w którym spotkał się z przewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, magistrem inż. Eugeniuszem Zgnilcem. Zaproponował mu zorganizowanie spotkania inteligencji miasta Zamościa z przedstawicielami Zarządu Głównego TSKŻ dla uczczenia pamięci I.L.Pereca. „Zresztą wielu zamojszczan uważa, że z okazji pięćdziesiątej rocznicy śmierci Pereca powinno się właśnie w Zamościu wmurować tablicę pamiątkową ku czci wielkiego żydowskiego twórcy”.
Jak wiemy z informacji otrzymanych z IPN w Krakowie do spotkania doszło [być może było to 6 sierpnia 1965 r.]. Są zdjęcia, jest niemy film. Zamościanie rozpoznali na nim Adama Feldmana, Eugeniusza Zgnilca i sekretarza Prezydium MRN Edwarda Suchorę. Pozostałe osoby są dla nas zagadką. Być może Państwo rozpoznają uczestników.
Opracowanie na podstawie zbiorów Książnicy Zamojskiej
Agnieszka Piela